Dzisiaj o misjach, ale od bardzo nietypowej strony.
Można by bez końca wymieniać jakie korzyści daje wyjazd na wolontariat nie tylko naszym Podopiecznym i współpracownikom, ale również tym, którzy wyjeżdżają. Od spełnienia w pomocy ludziom, otwartości, poszerzenia horyzontów, aż po satysfakcję, przygodę czy sprawdzenie się w trudnych warunkach. Podejrzewam jednak, że mało kto wpadłby na pomysł, że jedną z korzyści wyjazdu może być małżeństwo, a jednak!
Pewnie wyobrażacie sobie już ten polsko-malgaski ślub, tu Was jednak rozczaruję… niestety to nie tak. Dawida znałam już wcześniej, ponieważ razem przygotowywaliśmy się do wyjazdu. Żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, co się stanie, jednak misje stworzyły możliwość lepszego poznania się i nie było wyjścia – zaiskrzyło. Moja mama się śmieje, że musiałam wyjechać na Madagaskar, żeby znaleźć męża. Coś w tym jest. Czasem trzeba wywrócić wszystko do góry nogami, żeby zrozumieć to, co przecież było oczywiste. A może wystarczyłoby się lepiej rozglądać wokół siebie? Jakby nie było – chciałam ogłosić, że na misjach znalazłam swojego jedynego i ukochanego męża Dawida.
Warto też mieć przyjaciół misjonarzy, którzy w tym ważnym dla nas dniu będą tuż obok. Nie tylko fizycznie bawiąc się na sali weselnej w przepięknej Jasicówce, ale również za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wyobrażacie sobie? Nasi przyjaciele, księża, Podopieczni z Madagaskaru i innych misji złożyli nam w tym dniu życzenia i byli tam razem z nami! To prawie tak jakbyśmy choć na chwilę mogli się przenieść na naszą ukochaną Wyspę.
A z racji tego, że nasza miłość miała początek na Madagaskarze postanowiliśmy poprosić naszych gości weselnych, by zamiast kwiatów zrobili zbiórkę pieniężną na MISEVI. Tak, aby w ramach wdzięczności za nasze małżeństwo, podarować dzieciom z Madagaskaru kolejny kawałek tworzonej przez nas świetlicy czy sali do fizjoterapii. Pięknie wyszło, zebraliśmy aż 1907zł!
Jesteśmy w MISEVI pierwszym małżeństwem, które połączyła misja i mamy nadzieję, że nie ostatnim. 🙂
~Tyka