Od rana w powietrzu dało się wyczuć, że przyszła zima. Zwłaszcza gdy uciekł mi tramwaj i droga z Dworca Głównego na Stradom zamieniła się w długi spacer. Niby czekała nas intensywna niedziela: wiele spotkań, rozmów, świadectw, a ja szłam i myślałam tylko o tym, czy dziś nareszcie spadnie śnieg. Jak dziecko. Obudziłam się z myślą o śniegu i wypatrywałam go w każdym dziwniejszym kształcie w powietrzu.

Myślałam o Kazachstanie, w którym śnieg leży już prawie od miesiąca. Odessie, która okryta jest świeżym, białym puchem i spokoju, jaki zawsze mam w sercu, gdy widzę wirujące płatki.

Uciekając wyobraźnią w te piękne obrazki pomyślałam, jak to było miło mieć raptem kilka lat. Wybiegać w nie do końca naciągniętej na ucho czapce wprost w zaspy-giganty. Szaleć na sankach ze świeżo nawoskowanymi płozami. Przewracać do góry nogami dom w poszukiwaniu prezentów od Mikołaja. Wieczorami chować się w kołdrze i podziwiać wzory namalowane przez mróz na szybie…

Tamtejsze zimy wspominam jako bezpieczne i magiczne. Pamiętam też dreszczyk ekscytacji na myśl o Świętym Mikołaju i radości, którą ze sobą niesie. Jak każde dziecko cieszyłam się z nowej zabawki w ładnie opakowanym pudełku, ale ona była jedynie wisienką na torcie. Całe podekscytowanie kryło się w czekaniu na dobro, które nadchodzi. A gdyby ktoś powiedział tej małej dziewczynce, że Mikołaj w tym roku nie przyjdzie… Cóż, żadne zabawki nie poskładałyby złamanego serduszka i nadziei.

W natłoku dorosłości tracimy uczucia, które żyły z nami wraz z oczekiwaniem na Gwiazdkę, dlatego cieszę się, że dzisiejszy poranek przypomniał mi, iż nawet wiedząc, że Święty Mikołaj nie przynosi zabawek pod choinkę, nadal ekscytuję się na myśl o nim. Bo z biegiem czasu do tej małej dziewczynki dotarło, że nie szkodzi. Nie ważne, że Święty Mikołaj to nie jest miły, starszy pan z siwą brodą. I w zasadzie właśnie to jest piękne – nie trzeba mieć długiej, siwej brody, żeby być Mikołajem! Wystarczy chcieć dostarczyć innym trochę dobra.

Powoli zbliżamy się do grudnia i śnieg dziś nam o tym przypomniał. A mi przypomniał, że niebawem będzie miała miejsce aukcja, która niesie tyle dobra, że aż nie sposób się nią nie podzielić!

We czwartek 6 grudnia w Krakowskim Magistracie odbędzie się aukcja. Niesamowita aukcja, na której licytowane będzie 150 niewielkich obrazów. Będzie to niesamowite wydarzenie, bo przychodząc na nie można stać się Mikołajem i wrócić do domu z prezentem!

Wszystkie pieniądze ze sprzedaży obrazów zostaną przeznaczone na budowę żłobka na Madagaskarze. A dzieła same w sobie również są niesamowite: przeniesione na płótno zostały plastelinowe figurki, które ulepili nasi podopieczni z Ukrainy, Kazachstanu i Madagaskaru, nad wszystkim czuwa dr Marcin Kowalik – artysta i malarz, a w malowanie włączyli się, m. in. Ewa Wachowicz, aktorki Weronika Książkiewicz i Zofia Zborowska, czy dziennikarze Aleksander Sikora i Filip Nowobilski. Myśląc o tym wydarzeniu czuję, jakbym znów miała 6 lat, gorące kakao w ręce i najwygodniejsze miejsce na fotelu z widokiem na powstające za oknem zaspy miękkiego śniegu. Z tym wyjątkiem, że śnieg niebawem stopnieje, a jeżeli w tym roku przyjdzie Mikołaj, to na Madagaskarze powstanie piękne miejsce dla najmłodszych, wypełniające nasze serca radością przez cały rok.

Z tych wszystkich powodów zapraszam Was serdecznie na aukcję.

A o całej akcji Obrazu w pigułce możecie poczytać tutaj.

Niech magiczny czas Świąt będzie zaczarowany naszym uśmiechem, miłością i dobrem. A skoro przed nami jeszcze trochę czekania na Mikołaja poczujmy się znów jak dzieci i wypatrujmy na nadchodzącego dobra!

~Martyna

Komentarze

Komentarze