Niewątpliwie jednym z pierwszych elementów przygotowania do podróży jest pakowanie walizki. Optymalnie i starannie układamy wszystkie rzeczy, tak aby żadna z nich się nie uszkodziła, a w walizce pozostało jak najwięcej miejsca. Dokładamy nowe rzeczy z listy, nieustannie pytając się siebie: Czy mam już wszystko? Czego zapomniałam?
Wraz z pakowaniem pojawia się także ciekawość tego co może się wydarzyć, obawy przed nieznanym czy wreszcie niecierpliwość przed wyjazdem. Nasz bagaż jest ważnym elementem naszej podróży, w końcu to w nim znajdują się wszystkie potrzebne rzeczy na najbliższe trzy miesiące spędzone na misjach. Walizka nie kojarzy mi się jednak tylko i wyłącznie z fizycznym podróżowaniem. Jest to także przedmiot, do którego każdy z nas może spakować swoje życiowe doświadczenia, porażki, sukcesy, codzienną rutynę czy ekstremalne przeżycia.
Nie mogę uwierzyć, że od momentu pakowania mojej walizki na Madagaskar minęły już trzy miesiące. Trzy miesiące pełne spotkań, wymiany doświadczeń, odkrywania nowych miejsc, sprawdzenia charakteru, przełamywania własnych słabości. To czas spędzony z dziećmi, by zawalczyć o ich lepszą przyszłość. Czas formacji wolontariuszy malgaskich, by jak najlepiej mogli kontynuować półkolonie wakacyjne dla dzieci. Wreszcie to czas spędzony z miejscowymi wolontariuszami na rozmowach, układaniu puzzli czy wspólnej zumbie. To właśnie od tych młodych ludzi mogliśmy się wiele nauczyć. To oni pokazywali nam jak nieść dobro wokół mając naprawdę niewiele. To wolontariusze są dla nas przykładem poświęcenia dla drugiego człowieka, mimo tego, że czasem sami muszą ciężko pracować i walczyć o swoją dalszą edukację. To od nich uczyliśmy się mówić po malgasku czy wyciągać parasy. To Ci młodzi ludzie, często młodsi od nas, są w stanie dużo lepiej zrozumieć zachowania dzieci uczęszczające na półkolonie, nie tylko dlatego, że mówią w ich ojczystym języku, ale przede wszystkim dlatego, że kiedyś byli lub nadal są w podobnej sytuacji. Są dla nas pewnego rodzaju wzorem do naśladowania, bo mimo swojej ciężkiej przeszłości i codziennej walki o lepsze jutro, decydują się pomagać naszym Podopiecznym.
Po powrocie do domu i podsumowaniu naszej pracy przychodzi moment na rozpakowanie walizki. I choć zwykle jej rozpakowanie przychodzi mi z dużo większą łatwością niż samo jej pakowanie, tym razem nie jest to takie proste. Nie da się jej zamknąć ot tak, po prostu. Nie da się w jednej chwili zapomnieć o wszystkim co dane nam było przeżyć i jak gdyby nigdy nic wrócić do życia z przed wyjazdu. Każde spotkanie, każda zawarta znajomość, każda historia spotkanego człowieka została zapisana gdzieś w sercu każdego z nas. Wróciłam odmieniona. Chyba każdy z nas, może tak o sobie powiedzieć. Wobec pewnych rzeczy nie potrafię już przejść obojętnie, a losy malgaskich wolontariuszy pozostają mi bliskie, nawet gdy wiem, że żyją gdzieś kilka tysięcy kilometrów od nas.
Kilka dni temu rozpoczął się rok akademicki. Pierwsze wykłady, ćwiczenia, laboratoria, kolokwia. Wszędzie powtarzane słowa: Nowy semestr, nowa ja – zacznę się uczyć na bieżąco. Dzisiaj ja też chcę powiedzieć nowy semestr – nowa ja i zamiast corocznego narzekania, że znowu się zaczyna, że wakacje za szybko minęły, chcę się z tego nowego roku akademickiego ucieszyć, bo gdzieś na świecie są młodzi ludzie, którzy o taką szansę codziennie walczą.
~Aneta